Zapadalność na gruźlicę w naszym kraju wynosi 16,7 przypadków na 100 000 ludności. Zgodnie z definicją Europejskiego Centrum do Spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) taką zapadalność, czyli niższą niż 20 zachorowań na 100 tysięcy ludności, określa się jako niską. Jednak dopiero przy zapadalności poniżej 10 osób na 100 000 można mówić o zbliżaniu się do fazy eliminacji choroby. Taka sytuacja występuje w 22 krajach Europy, a najniższa zapadalność jest w Islandii- tylko 2,1 osoby na 100 000.

W Polsce chorują przede wszystkim osoby starsze, które zetknęły się z chorobą w młodości, a zachorowanie należy wiązać z obniżeniem odporności w podeszłym wieku. Zachorowania u dzieci i młodzieży występują rzadko. Nie oznacza to jednak, że można, jak postulują niektórzy, zrezygnować z powszechnych szczepień dzieci na gruźlicę: „Szczepienia chronią przede wszystkim małe dzieci przed najgroźniejszymi postaciami gruźlicy, takimi jak gruźlica opon mózgowo-rdzeniowych i prosówka gruźlicza, które w wielu przypadkach kończą się śmiercią- wyjaśnia profesor Maria Korzeniewska-Koseła z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie- Szczepienie noworodków już w pierwszej dobie życia ma proste uzasadnienie: dzieci przebywają wtedy w środowisku bezpiecznym, wolnym od choroby. Szczepienie chroni je przed gruźlicą, z którą potencjalnie dziecko może spotkać się po wyjściu ze szpitala, w najbliższym środowisku domowym”. Ostatni raz zgony z powodu gruźlicy u osób poniżej 14 roku życia zanotowano w 2011 roku, kiedy to zmarło 3 dzieci. Przed wprowadzeniem szczepień powszechnych w połowie lat pięćdziesiątych, śmiertelność była bardzo wysoka: w 1950 roku z powodu gruźlicy umarło ponad 3 tysiące dzieci do 14 roku życia.
Badania naukowe nie potwierdzają jednoznacznie skuteczności szczepienia przeciwko gruźlicy u osób dorosłych, ale są kraje, takie jak Wielka Brytania, gdzie szczepi się wybrane grupy zawodowe, na przykład pracowników służby zdrowia, wychodząc z założenia, że potencjalna ochrona jest zawsze lepsza niż jej całkowity brak.
Jak podkreśla profesor Korzeniewska- Koseła, wpływ na niską zapadalność na gruźlicę mają nie tylko szczepienia ochronne, ale także poprawa warunków i jakości życia w Polsce oraz Europie: „ Sytuacja epidemiologiczna gruźlicy w Polsce w latach powojennych była bardzo zła, nieporównywalnie gorsza niż w krajach zachodniej Europy. Jeszcze w 1985 roku zapadalność na gruźlicę w Polsce była jak w Danii w końcu lat czterdziestych XX wieku (60 zachorowań na 100 000)” – dodaje. O poprawie sytuacji epidemiologicznej najlepiej świadczy niska zapadalność pośród dzieci oraz ludzi młodych. Nie oznacza to jednak, że Polska jest wolna od gruźlicy: „Rezygnacja ze szczepień masowych i przejście tylko na szczepienia wybranych grup, mogłaby nieść ryzyko zwiększenia liczby zachorowań”- mówi profesor Korzeniowska-Koseła.